W Alejach spacerują “Tygrysy”. Sierpień – wrzesień 1944 – Elżbieta Ostrowska

Miałam dziś pisać na inny temat, ale przeglądając rano wiadomości natknęłam się na notatkę zawiadamiającą o śmierci znanej łączniczki Armii Krajowej. Chodzi o Marię Stypułkowską – Chojecką ps. Kama z Batalionu “Parasol”. Kama była łączniczką i uczestniczką specjalnych akcji bojowych organizowanych przez jednostki podległe Kedywowi. W Powstaniu Warszawskim odpowiadała za łączność pomiędzy dowódcami batalionów “Radosław” i ‘Parasol”
 
Takich odważnych kobiet jak “Kama” było o wiele więcej. W zbiorowej świadomości, zwłaszcza obecnie, funkcjonuje niewiele. I w związku z tym, pomyślałam o pewnej książce, którą warto przeczytać, aby uzmysłowić sobie, jak wielką rolę odegrały kobiety w czasie II Wojny Światowej,  w szeregach AK, a zwłaszcza podczas Powstania Warszawskiego.
Były najczęściej łączniczkami, ale także sanitariuszkami, pełniły służbę wywiadowczą i patrolową, wykonywały zadania specjalne, w tym także wyroki podziemnych sądów, i wreszcie, były też takie, które uczestniczyły w akcjach bojowych. Były, po prostu, pełnoprawnymi żołnierzami.
Gdy rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, również kobiety cywilne odegrały w nim potężną rolę – niosąc pomoc w postaci dostarczania żywności, opiekując się osieroconymi dziećmi i rannymi. 
 
 
“W Alejach spacerują Tygrysy” to wspomnienia z Powstania Elżbiety Ostrowskiej. Elżbieta Ostrowska ps. Ela rozpoczęła swój wojskowy szlif w “Szarych Szeregach”. Na kartach książki spotykamy ją jako łączniczkę – członka załogi łączności w Okręgowej Składnicy Meldunkowej “S” przy Alejach Jerozolimskich 17. Składnica Meldunkowa “S”, wśród żołnierzy łączności zwana “Eską” miała za zadanie utrzymać łączność pomiędzy Mokotowem, Czerniakowem i Śródmieściem. Była jednostką łączności tak dobrze zakonspirowaną, że większość uczestników Powstania z innych korpusów AK nie wiedziało nawet o jej istnieniu. Kiedy skończyły się możliwości wysyłania łączniczek “normalnymi” szlakami, załoga Eli znalazła połączenie kanałowe, aby nadal móc utrzymać łączność pomiędzy dzielnicami.
To właśnie Ela przejęła dowodzenie w łączności kanałowej, sama również pokonywała kanałowe trasy.
Dla tych, którzy tematem Powstania Warszawskiego się interesują, wspomnienia Eli nie będą może specjalnie nowe – jest wiele publikacji na ten temat – opracowań historycznych i wspomnień tych, którym udało się Powstanie przeżyć. Natomiast, polecam tę książkę i znawcom tematu,  i całkiem “zielonym” – z jednego powodu. Elżbieta Ostrowska starała się bardzo dokładnie oddać atmosferę tamtych dni, jednak skupiła się w swoich wspominaniach na pracy kobiet i na bardzo przecież ważnych, a często przez nas, laików, lekceważonych jednostkach łączności. 
Tutaj oddam głos autorce, sama Wam najlepiej wyjaśni, co swoją książką chciała podkreślić:
 
"(...) przeskakująca przez ostrzelane Aleje Mila czy Wanda, przechodzące kanałami pod niemieckimi pozycjami Ela czy Marysia - to również dziesiątki innych łączniczek, którym wyznaczono zadania nie mniej trudne i ryzykowne. A grób łączniczki NN jest nie tylko domniemaną  mogiłą patrolowej Jadwigi, lecz także wielu nieznanych polskich chłopów  i dziewcząt, poległych na bojowych szlakach pod przybranymi często imionami. 

Służba łączniczek, która stanowi wątek moich wspomnień, obejmuje fragment organizacji, niewielki wycinek ogromnej pracy podziemnych i powstańczych wojsk łączności. Spotykała się ona zawsze ze zrozumieniem i serdecznością społeczeństwa, z najwyższą oceną bezpośrednich przełożonych i dowódców, co wielokrotnie podkreślał generał Monter. Po upadku Powstania dowództwo Wehrmachtu starało się zebrać bliższe dane o funkcjonowaniu łączności akowskiej uważając ją za bardzo dobrą (...). 

Po wyzwoleniu obozów jenieckich przez aliantów łączność, zwłaszcza zaś rola, jaką odegrały w niej kobiety, wzbudzała wręcz sensację, i prawdziwe "naloty" sprawozdawców wojennych sojuszniczych armii. Sama nierzadko musiałam odpowiadać na wiele zasadniczych pytań z tego zakresu..."
 
 
Tak. rola kobiet, takich jak Ela czy Kama była nie do ocenienia… I było ich całe mnóstwo. Teraz możemy jedynie nie zapomnieć o tym co robiły. I zadedykować ich pamięci tę piosenkę:

Po upadku powstania często trafiały z ludnością cywilną do obozów przejściowych, a nie jenieckich, ponieważ, mimo zaprzysiężenia wojskowego, nie były brane pod uwagę przez Niemców jako jeńcy wojenni. Tylko dlatego, że były kobietami… O tej rażącej nierówności też pisze Ela w swoich wspomnieniach. 
Nie wiem czy “W Alejach spacerują Tygrysy” była wznawiana. W moje ręce wpadła przypadkiem, wyszperana gdzieś na półkach ze starymi książkami…Wydanie drugie z roku 1973, Państwowy Instytut Wydawniczy. Na pewno dostępna w antykwariatach. 
 A jeśli chodzi o “Elę”  – za “W Alejach spacerują Tygrysy”  otrzymała nagrodę Polityki w roku 1974. 
Dała się poznać jako autorka utworów dla dzieci. Odznaczona została m.in. Krzyżem Walecznych i Krzyżem Orderu Virtutti Militari.

 

 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *