Tysiąc spokojnych miast – Jerzy Pilch

Lata 60-te, senne miasteczko pod Cieszynem, mała, w większości ewangelicka, społeczność.
Narrator powieści – nastoletni Jerzyk – wspomina lato, kiedy przeżywał swoje pierwsze miłosne uniesienia, i stał się, trochę przypadkiem, współuczestnikiem pewnego zamachu….
Niejaki Józef Trąba, alkoholik, hedonista i domorosły filozof, czując, że jego wypełnione piciem alkoholu życie może niebawem dobiec końca, chce popełnić ważki czyn. Czynem tym ma być zabicie tyrana i tym samym, przysłużenie się ludzkości. Początkowo, pan Trąba myśli o zabiciu Mao Tse Tsunga. Jednak, z przyczyn głównie organizacyjno – logistycznych, wybór jego pada na Władysława Gomułkę (w końcu, tyranem też go nazwać można). Wspólnikiem pana Trąby jest, wykazujący stoicki spokój, były naczelnik urzędu pocztowego – ojciec Jerzyka.
Planują zatem zamach, popijając trunki, i tocząc wysokiego lotu dyskusje na tematy egzystencjalne i filozoficzne.
Niebawem, o zamiarach zamachowców dowiaduje się miejscowy komendant milicji – Jeremiasz, 
a zaraz po nim cała społeczność miasteczka. Zamiast wyrazić swoją dezaprobatę wobec planów skrytobójców, wszyscy dołączają się do tworzenia planu zamachu, z  przygotowaniem narzędzia zbrodni włącznie….

W powieści, mimo, że narratorem jest Jerzyk, autor, w większości, oddaje głosu prowodyrowi całego zamieszania – czyli Józefowi Trąbie. Jego pełne erudycji i błyskotliwe monologi będą dla czytelnika prawdziwą intelektualną ucztą.
“Tysiąc spokojnych miast” nie jest książką, która spodoba się każdemu, bynajmniej nie jest lekturą łatwą. Jednak każdy, kto po nią sięgnie, powinien, jeśli nie zachwycić się, to chociaż docenić wypowiedzi pana Trąby. 
Czy podobała mi się ta lektura? Tak! Nie była to moja pierwsza styczność z pisarstwem Jerzego Pilcha, co na pewno gra tu rolę, gdyż Pilch ma swój specyficzny styl, który nie do każdego przemawia. 
“Tysiąc spokojnych miast” jest też groteską. Głównie grosteską PRL-u. 
A tak to już z groteskowymi obrazami jest, że są przerysowane i wyraziste. Lubię to.
“Tysiąc spokojnych miast” urzekło mnie jednak czymś innym. Po pierwsze, onirycznym klimatem małego sennego miasteczka, w którym pewne rzeczy mają swoje miejsce i swoją powtarzalność. Po drugie, obrazem świata przedstawionym przez postać w ciągłym, w zasadzie, upojeniu alkoholowym. Upojenie to nie zamazuje tego obrazu, ale wręcz przeciwnie – zaostrza go, sprawiając, że możemy zobaczyć wszystko jeszcze lepiej i wyraźniej.  
Myślę, że nie przesadzę jeśli porównam klimat “Tysiąca spokojnych miast”  z utworami Bohumiła Hrabala
Jerzy Pilch tez się za to nie powinien obrazić…


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *