Pogrzebany olbrzym – Kazuo Ishiguro

Wyobraźcie sobie, że nagle wszyscy zapominamy, co działo się wczoraj, tydzień temu, miesiąc temu… 
Zaczynamy żyć z dnia na dzień, nie pamiętając jaka jest historia naszego kraju, jakie były dzieje naszej rodziny, ani co wczoraj usłyszeliśmy w wiadomościach (chociaż, to ostatnie, nie byłoby takie złe, prawda?). Nie pamiętamy również, że wczoraj pokłóciliśmy się z małżonkiem lub że denerwował nas sąsiad. 
Może staniemy się przez to szczęśliwsi, bo nie będziemy pamiętali prawdy, która może być dla nas niewygodna. Jednak, czy będziemy wówczas prawdziwi?
 
Takiemu eksperymentowi poddał swoich bohaterów Kazuo Ishiguro w swojej najnowszej powieści “Pogrzebany olbrzym”.
 
Axl i Beatrice, małżeństwo w podeszłym wieku, żyje w jednej w wielu prymitywnych osad Brytanii. Kraj zaczyna się powoli podnosić po bardzo krwawych i wieloletnich wojnach z Saksonami. Żywa jest ciągle pamięć króla Artura, któremu przypisuje się zaprowadzenie pokoju i zjednoczenie zwaśnionych plemion. No właśnie, pamięć… Z ta pamięcią Brytów nie jest za dobrze. Pamiętają tylko bieżące wydarzenia i ogólny kontekst, ale zdają się zupełnie tracić pamięć i bardzo mgliście pamiętają dawne wydarzenia. Axl i Beatrice, przypomniawszy sobie, że kilka osad dalej żyje ich syn, postanawiają go odnaleźć. Wyruszają w niełatwą i pełną niebezpieczeństw podróż.
 
Ishiguro posłużył się w “Pogrzebanym olbrzymie” konwencją fantasy. Przestrzegam jednak koneserów tego gatunku, że jeśli spodziewają się tego, co zazwyczaj w powieściach fantasy znajdują, a więc logicznego, bogatego i dobrze urządzonego baśniowego świata oraz wartkiej akcji, to w “Pogrzebanym olbrzymie” ich nie znajdą. “Pogrzebany olbrzym” bowiem to powieść alegoryczna. 
Znalazły się w powieści wszystkie klasyczne motywy fantasy: ogry, smoki, nieustraszeni wojownicy, nadprzyrodzone moce i władcy walczący o wpływy. Jednak tylko po to, aby zmusić nas do zadania sobie pewnych pytań. Pytań o to, dlaczego jedni ludzie nienawidzą i krzywdzą innych ludzi. I pytań o rolę pamięci. Zapytajmy, mówi do nas Kazuo Ishiguro, sami siebie, czy zrobiliśmy kiedyś coś, czego wolimy nie pamiętać? Czy możemy bez strachu popatrzeć wstecz? 
A  w wymiarze międzyludzkim – czy nie lepiej byłoby dla współczesnych społeczeństw, aby pewnych wydarzeń po prostu nie pamiętały? czy wymazanie z pamięci ludzi historii to jedyny sposób na pokój i zgodę między nimi?
Coś w tym jest, bowiem czytając książkę miałam wrażenie, że biorąc pod uwagę obecny poziom 
i temperaturę debaty publicznej w Polsce, co niektórym chuchnięcie smoczycy Querig dobrze by zrobiło… 
Ale żarty na bok…
Niepamięć, która przydarzyła się Axlowi i Beatrice nie była dobra. Dobra niepamięć to nie taka, która wymazuje z pamięci złe wspomnienia, ale taka, która pielęgnuje te dobre… 
Wtedy może “się święcić cud niepamięci” jak zaśpiewa dla Was Stanisław Sojka: 

 
A poza tym, “Pogrzebany olbrzym” jest też o tym, że czasem trzeba wyruszyć w drogę, aby się czegoś o sobie dowiedzieć. 
Czy nie przypomina Wam to pewnego tytułu, który może śmiało uchodzić za jedną z pierwszych powieści z gatunku fantasy?
 
 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *