Głupcy umierają – Mario Puzo

“Głupcy umierają” opisywana jest jako jedna z lepszych powieści Mario Puzo. W oryginale zatytułowana “Fools die”, przez niektórych polskich wydawców dostała “przechrzczona” na “Śmierć frajerom”. Tytuł ten nie przyjął się, i pozostano przy “Głupcy umierają” jednak jeśli ktoś dysponuje starszym wydaniem, może spotkać tę powieść jako “Śmierć frajerom”.


Przyznaję, że po lekturze mam odczucia ambiwalentne, i nie wiem czy obwinić za to “Ojca chrzestnego” i “Rodzinę Borgiów” czy też po prostu nie szukać winnych, i zwyczajnie zaakceptować, że każdy pisarz, o ile napisał więcej niż jedno dzieło, ma na koncie te najlepsze, dzięki którym zyskał sławę, ale i też te o niższych lotach…

Akcja zaczyna się w Las Vegas – mieście hazardu i rozpusty. Tutaj poznajemy dwóch głównych bohaterów – Merlyna i Cully’ego, i jesteśmy świadkami wydarzeń, do których bohaterowie będą wracać do końca powieści. A z czasem akcja przeniesie się do Nowego Jorku i Hollywood, pokazując nam arkana pracy pisarzy i filmowców.

Przez prawie całą powieść, z wyjątkiem pewnych fragmentów, narratorem jest Merlyn. 
Pisarz i … czy możemy o nim powiedzieć hazardzista? Owszem, Merlyn od kasyn nie stroni, ale nie jest typem gracza, który umie wszystko przegrać i nie jest w stanie się od hazardu powstrzymać, a takich też Puzo sportretuje… Merlyn nie jest uzależniony od gry… Merlyn jest uzależniony od dreszczu emocji i adrenaliny…

Wszystkie przygody Merlyna, którego los w nieuchronny sposób splata się z losem Cully’ego 
i hazardem, dzieją się w środowiskach, gdzie pieniądze, walka o władzę, płatny seks, zdrady oraz niekoniecznie uczciwe postępowanie są na porządku dziennym. Mogłabym więc teraz zacząć się rozwodzić się na tym, jakże zepsute są środowiska hazardzistów i filmowców i jak to pięknie Mario Puzo opisał. Ale nie zrobię tego… Bowiem, jakie niby mają być te środowiska? Kryształowe i bez skazy? Wtedy, zapewne, pisanie o tym książki nie miałoby sensu.
Skupię się raczej na postaci Meryna. Najpierw niedoceniany, z czasem rozpoznawalny pisarz. Spokojny, sympatyczny człowiek. Wzorowy mąż i ojciec. Weteran II Wojny Światowej. Na pierwszy rzut oka, nudziarz, facet jakich wiele… 
Merlyn to imię, które bohater nadał sobie sam, oficjalnie i za zgodą sądu. Skąd się wzięło? 
Z fascynacji legendą o królu Arturze i postacią czarownika Merlina. Merlyn tak jak jego ulubiony mag, chce kreować rzeczywistość… i to jest właśnie clou do zrozumienia jego postaci. 
Pozornie, płynie z prądem. W rzeczywistości jednak, powoli i wytrwale kreuje realia wokół siebie. Czasem, jak na człowieka związanego z hazardem przystało, stawia wszystko va banque, nawet ukochaną kobietę…
Co różni Merlyna od innych bohaterów? Pewien relatywizm moralny, który pozwala mu przeżyć. jedno jest pewne, Merlyn nie jest głupi. Przecież to “Głupcy umierają” a on, Merlyn nadal żyje…

Co do “ambiwalentnych” odczuć podczas czytania, o których wspomniałam na wstępie: mój główny zarzut jest taki, że książka jest bardzo “nierówna”. Pewne fragmenty są fascynujące, inne zaś wręcz nudne… Lekturze towarzyszą wzloty i upadki, tak jak w niejednej dobrze pokręconej relacji damsko – męskiej, których zresztą w powieści nie zabraknie… 

“Ojciec chrzestny” i “Rodzina Borgiów” wyprzedzają “Głupców” o całą ligę. Stawiam więc tę powieść na półce raczej obok “Czwartego K”
Ale czy moja opinia się liczy, skoro sam autor był z książki bardzo zadowolony, i osobiście uznał ją za swoją ulubioną? Oto jego słowa:


Fools Die is my personal favorite. I thought I tried some new things in fiction, and I was very happy when it was a success.”
–Mario Puzo

Może to ja się mylę? Nie dowiecie się, jeśli nie przeczytacie ….

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *