Ale historia… Grażyna Bąkiewicz

I znów mamy 2 kwietnia, urodziny Hansa Christiana Andresena – i obchodzimy, ustanowiony na cześć tego duńskiego bajkopisarza – Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci

A do mnie, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, trafiła bardzo ciekawa książeczka dla dzieci (i… dla dorosłych, którzy nie przykładali się jak należy do lekcji historii w szkole!). 

I właśnie z tej okazji, dziś zajmiemy się literaturą dla trochę młodszych czytelników.

A chodzi o serię książek autorstwa Grażyny Bąkiewicz “Ale historia… “ i jej czwartą, ostatnią jak dotychczas część – “Zygmuncie, kto tu rządzi?”


Jak sama nazwa wskazuje… seria jest o historii… Ale, po pierwsze, o historii z przymrużeniem oka, po drugie w formie przystępnej dla dzieci (myślę że czytelnicy 8+ już mogą po nią sięgać), po trzecie jest zabawnie napisana i przeplatana ciekawostkami historycznymi, przedstawionymi za pomoca komiksu!



Zapomnijmy więc o nudnym uczeniu się dat, bo czyż na tym powinna polegać nauka historii? 

No właśnie, nie! Grażyna Bąkiewicz pozwala wejść w historyczne realia (i to dosłownie, ale o tym za chwilę), pokazuje jak funkcjonowało wówczas społeczeństwo, jakie było prawo i czym dana epoka historyczna się różniła od naszych czasów. 

W serii ukazały się już: 

“Mieszko, ty wikingu!”
“Kazimierzu, skąd ta forsa?”
“Jadwiga kontra Jagiełło”



oraz właśnie “Zygmuncie, kto tu rządzi?”

Bohaterami serii “Ale historia” są: Jolka – uczennica szkoły podstawowej – oraz jej kumple: Gruby, Zuzka, Aleks i Słoń. Normalne dzieciaki, które czasem złapią pałę z dyktanda, ale ogólnie, są całkiem rezolutne i lubią się dowiadywać ciekawych rzeczy. 

Z małą różnicą: żyją w przyszłości i mają takie pomoce naukowe, o jakich nam się jeszcze dziś nie śni. Mają też ekscentrycznego nauczyciela historii – pana Cebulę – który wynalazł niesamowite urządzenie. A mianowicie, ławki do podróży w czasie. Dzięki temu, uczniowie mogą przenosić się do innych epok i naocznie przekonać się jak, wyglądało wtedy codzienne życie. 

W tomie “Zygmuncie, kto tu rządzi” pan Cebula wyśle swoich podopiecznych w wiek XVI aby odpowiedzieli sobie na pytanie: kto, właściwie, w wieku XVI-tym rządził Polską? 

Jolka i jej ekipa lądują w realiach XVI wieku i przyżywają kilka przygód, uczestniczą w niejednej szlacheckiej awanturze, aż w końcu trafiają na Wawel, aby poznać króla Zygmunta Augusta. 

Jaki był to władca? Kto miał najwięcej praw w XVI-wiecznej Polsce? Jak się wówczas w naszym kraju żyło? Co z naszą historią mieli wspólnego piraci? czy Pan Twardowski naprawdę istniał?

Dzieciaki tego wszystkiego się dowiedzą, zanim bezpiecznie, tunelem w czasoprzestrzeni wrócą do swoich ławek. A Wy, Drodzy Czytelnicy, jeśli po ksiażeczkę sięgnięcie, będziecie się dobrze bawić, bo przyznać autorce trzeba, że o histroii umie pisać z niesamowitym poczuciem humoru. 

A oko Wasze cieszyć będzie ciekawa grafika autorstwa Artura Nowickiego i bardzo zabawne komiksowe wstawki. 

Cóż, jak chodziłam do szkoły to nie było ławek do podróży w czasie. I teraz, kiedy współczesne dzieciaki zasiadają w szkolnej ławie, również ich nie ma i prawdopodobnie w najbliższym czasie nie będzie. 

Jednak wspaniałe jest to, że istnieją tacy autorzy, jak Grażyna Bąkiewicz, którzy potrafią młodym przybliżyć historię i to w taki prosty i “bezbolesny” sposób (bo nie oszukujmy się, Drodzy Czytelnicy, ale szkolna wiedza historyczna Moli Książkowej – choć nie ma się czym chwalić, kończy się na dacie 15 lipca 1410, a cała reszta została z mozołem przyswojona w wieku dorosłym na własne życzenie, i zdaje się, że wyjątkiem nie jestem). 

Dlatego zazdroszczę dzisiejszym dzieciom, że książki Grażyny Bąkiewicz są dla nich, ot tak po prostu, dostępne. 

I oczywiście, pozostaje mieć nadzieję, że istnieją również tacy nauczyciele historii jak książkowy pan Cebula, któremu tradycyjne metody nauczania tej wspaniałej dziedziny wiedzy nie zadowalają i sięga do tych bardziej niekonwencjonalnych. 

Na koniec słów kilka o dorobku Grażyny Bąkiewicz. 



Po pierwsze, uspokojam rodziców – nie bójcie się o merytorykę książek z serii “‘Ale historia…” – autorka jest historykiem – i na swoim koncie ma niejedną pozycję dla dzieci. 

A o tym, jak pisać zaczęła, opowie Wam sama: 

Z wykształcenia jestem historykiem, ukończyłam Wydział filozoficzno-historyczny na Uniwersytecie Łódzkim. Miałam prowadzić prace badawcze, ale aż takim pasjonatem historii nie byłam, by zdecydować się na przesiadywanie w zakurzonych archiwach. Myślałam o muzeum, ale czekając na etat zaczęłam pracować w szkole. Nauczanie historii miało być zajęciem jedynie przejściowym, ale praca z młodzieżą wciągnęła mnie tak bardzo, że zmieniłam wcześniejsze plany. Przepracowałam z młodzieżą prawie 30 lat. Nie powiem, miałam momenty zwątpienia. Stąd studia dziennikarskie, które podjęłam, by wyrwać się ze szkoły w wielki świat. Wróciłam bardzo szybko, bo wielki świat okazał się być właśnie tu, wśród młodych ludzi. Kontakt z nimi był tym, czego potrzebowałam. Wielość spraw i problemów, z którymi się stykałam, sprawiła, że wszystko inne wydawało się nudne i łatwe do przewidzenia. Z młodzieżą nigdy niczego nie dało się przewidzieć. Potrzebę pisania realizowałam w sposób najprostszy z możliwych – wymyślałam bajki dla moich małych córek. Szansa zaprezentowania ich większemu gronu pojawiła się we właściwej chwili, jakby na zamówienie. Były lata osiemdziesiąte, gdy natknęłam się w łódzkiej prasie na ogłoszenie o ogólnopolskim konkursie na bajkę dla dzieci. Zdobyłam się na odwagę, by spisać te, które już wymyśliłam, zapakować do koperty i wysłać. Zrobiłam to głównie z ciekawości, by sprawdzić, czy ktoś zauważy, jakie są piękne. I co? Oczywiście, wygrałam ten konkurs. I od tego momentu wszystko się zaczęło. “

I wiedzcie, Drodzy Czytelnicy, że kolejne tomy “Ale historii” już są w przygotowaniu. 

Zanim Nasza Księgarnia je wyda, zapraszam do czytania już napisanych części.

I to bez względu na wiek!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *