Głosy Panamo – Jaume Cabré

Kataloński pisarz Jaume Cabré stał się niekwestionowaną “gwiazdą” milośników literatury za sprawą jego powieści “Wyznaję”. Była to powieść napisana z rozmachem i bardzo ciekawa narracyjnie. Chociaż, jak w przypadku wszystkich szeroko dyskutowanych utworów – nie obyło się bez głosów krytyki. Ja jednak dałam się Cabre’emu uwieść i włączyłam go w poczet moich ulubionyh autorów. 

Do “Głosów Panamo” podchodziłam ostrożnie, bojąc się niejako rozczarowania po “Wyznaję” i “Agonii dżwięków“. Zupełnie niepotrzebnie. “Głosy Panamo” okazały się powieścią niesamowitą i elektryzującą! A to co u Cabré lubię najbardziej – czyli niecodzienna, zaskakująca czytelnika narracja, także mnie nie zawiodło!

Panamo to rzeka przepływająca przez rejon Pallards w Pirenejach w Katalonii. Niewielka rzeka, szemrząca cicho w swoim korycie, przepływająca przez miasteczko Torena.

Jakby się wsłuchać w jej szum, mogłaby opowiedzieć nam wiele historii. Na przykład, opowiedziałaby nam o Tinie. Nauczycielce z prowincjonalnej szkoły, która zbierając materiał na album fotograficzny o okolicy jedzie do starej szkoły w Torenie, przeznaczonej do wyburzenia. Tam odnajduje pudełeczko ze zdjęcimi i notatkami… Okazuje się, że autorem zapisków był Oriol – miejscowy nauczyciel, któremu wystawiono w miasteczku pomnik jako zasłużonemu falangiście. Tina oddaje się lekturze, i wkrótce dochodzi do tego, że nic nie jest takie, jakim by się wydawało. Oriol zaczął pisać swój pamiętnik po tym, jak porzuciła go jego brzemienna żona, po to, aby córka która miała niebawem przyjść na świat, mogła poznać swojego ojca. Tina odkrywa że Oriol nie był tym, za kogo mieli go mieszkany Toreny, zmarł nie tak bahaterską śmiercią, aby zasłużyć na pomnik, a przynajmniej nie taki, jaki mu postawiono, kochał nie tę kobietę, którą wszyscy myśleli że kocha, wreszcie, niekoniecznie miał córkę, do której pisał.

Działo się to w latach 50 – tych XX wieku, a tymczasem Tina, czytając te odręczne notatki ponad 30 lat później, także dozna uczucia, że rzeczywistość niekoniecznie jest taka, jak jej się wydawało; pozornie szczęśliwa mężatka odkryje zdradę męża, syn jej podejmie bardzo kontrowersyjną decyzję a zdrowie, dotychczas wydawałoby się niezniszczalne, odmówi współpracy…

Niezmienymi pozostaną tylko… rzeka Panamo i upływający czas.

Cały labirynt zdarzeń, plątnina ludzkich losów przy akompaniamencie szumu rzeki pokaże Wam, Drodzy Czytelnicy, ciemną kartę historii Hiszpanii, tę brzydka i niewygodną. Opowie Wam o tym jak historia może wtragnąć w życie pojedynczego człowieka, drwiąc sobie z jego planów. Ale będzie to też opowieść o czymś uniwersalnym. A mianowicie o ludzkich namiętnościach, błędach, uporze, o sile i słabościach. I o tym, że cokolwiek by się nie działo, to ludzie są ciągle tacy sami, jedyne co się zmienia, to epoki w których żyją, a co za tym idzie, jedni mają trochę więcej szczęścia niż ci, którym przyszło życ w brutalnych czasach. 

Podsumowując, zacytuję fragment opisu “Głosów Panamo”, znalezionego na portalu Lubimy Czytać:

Na początku XXI wieku fakty jeszcze ciągle dopominają się o wirtuoza, który po tylu latach zdecyduje się poruszyć strunę Historii. Na szczęście jest Jaume Cabré.

Wirtuoz. To jest najlepsze określenie dla Jaume Cabré, nie będę się silić na wymyślanie lepszego. Pisze wspaniale, jak już wspomniałam, jego zabiegi narracyjne są niespotykane, zmiana narratora w połowie zdania to nic u Cabré rzadkiego. Autor posługuje się też tzw. “strumieniem świadomości”, co nadaje jego prozie niesamowitego ładunku emocjonalnego.

Czytając “Głosy Panamo”, miałam wrażenie że… właśnie! że słyszę głosy… te tytułowe “Głosy”! Szum rzeki Panamo i szept iluś pokoleń zamieszkujących niewielkie masteczko w Pirenerajch. To właśnie usłyszałam czytając tę powieść.

I Was zapraszam – też usłyszcie bo warto!

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *