Mnich – Matthew Gregory Lewis

Co nas napędza do działania? Co nam daje siłę i stawia na nogi lepiej niż mocna kawa? Co powoduje, że chce nam się rano wstać z łóżka i stawić czoło wyzwaniom codzienności? Emocje, Drodzy Czytelnicy!

Emocje… te dobre pozytywne, ale też i te złe. To one dają nam “power”. Bez nich ucieka z nas życie, a dni stają się do siebie podobne. Bez jakichkolwiek emocji, rzecz drugorzędna czy dobrych czy złych, jak dowiedziono w licznych badaniach, życie jest dla człowieka wprost zabójcze. Widocznie wiedział o tym M.G. Lewis, bo w swojej sztandarowej powieści “Mnich” to one dostały główną rolę: EMOCJE.

Pożądanie, miłość, strach, groza, pragnienie,  poczucie władza, złość, nienawiść – wszystko co się z odczuwaniem, emocjami i irracjonalnymi odruchami człowieka wiąże, w “Mnichu” znajdziecie.

 

Jakbyście chcieli, Drodzy Czytelnicy, dowiedzieć się coś więcej o autorze, wpisując hasło “Matthew Gregory Lewis” w wyszukiwarkę, znajdziecie raczej informacje o “Mnichu”, bo z tą powieścią Lewis jest głównie kojarzony. A był on także poetą, eseistą, politykiem oraz, w ogóle, prekursorem powieści grozy czy też powieści gotyckiej w Europie. Również tłumaczem, bowiem okres jego twórczość przypadł akurat na tzw. czas “Burzy i naporu” i przekładając na język niemiecki weimarską klasykę dał wyraz swojego zachwytu niemiecką literaturą wczesnego romantyzmu.

I choć z jego twórczości, jak się domyślacie, a jeśli czytaliście “Mnicha” to wiecie z całą pewnością, ziało grozą, podobno był człowiekiem nadzwyczaj miłym i spokojnym. Czyżby demony, które – nawet nie próbujmy oszukiwać się – istnieją we wnętrzu każdego z nas, trzymał na uwięzi przelewając je na papier? 

 

Być może, tego się nie dowiemy, bowiem Matthew Gregory Lewis żył w wieku XVIII, biorąc jednak pod uwagę fakt, że swoją najsłynniejszą powieść napisał bardzo młodo, to można założyć, że od demonów, pokus i emocji, jak to u nastolatka, w głowie mu aż huczało.

“Mnich” został napisany na tyle dawno, aby dla współczesnych czytelników być,  stylowo rzecz ujmując, powieścią dość trudną. Zanim jednak o “trudnościach” przy lekturze “Mnicha” opowiedzmy sobie o fabule.

W XVIII – wiecznym Madrycie słynący ze swojej nadzwyczajnej świętobliwości opat – Ambrozjo – co tydzień prawi kazanie wiernym. Jest ucieleśnieniem wszelkich cnót i prawości, człowieka niemal wolnego od jakiegokolwiek grzechu. Jego droga przetnie się z młodziutką Antonią, miłą i niewinną dziewczyną, która nieświadomie obudzi w mnichu pożądanie. Jednocześnie poznamy dzieje Agnes i jej ukochanego Rajmonda, którzy wbrew habitowi Klarysek, przywdzianego przez Agnes, zawalczą o swoje szczęście. Czy Ambrozjo pokona pokusę czy dozna spełnienia w ramionach Antonii? Dość powiedzieć, że pomoże mu w tym Matylda, która okaże się być….

I tu nadchodzi moment, abyście sięgnęli po “Mnicha”!

Jak wspomniałam, XVIII- wieczny język przy lekturze nie pomaga. Pierwsze strony będą trudne. Jednak fabuła i zwroty akcji wynagradzają. Dość rozwlekły początek nie zapowiada takiej niespodzianki, jaką “Mnich” Wam może zgotować. Bowiem te pierwsze strony wcale nie zapowiadają, że będzie: potajemny romans, nocne schadzki kochanków, erotyzm i pożądanie, napady zbójców, tajemnice ukryte w kryptach klasztoru, tajemne przejścia, obcowanie z duchami, pakty z diabłem, pogonie i walki, a nawet morderstwo. Po prostu… EMOCJE!

“Mnicha” niedawno wznowiło wydawnictwo Vesper, w ramach serii “Klasyka literatury grozy”. Wydanie to opatrzył posłowiem Maciej Płaza, którego fragment chciałabym Wam, Drodzy Czytelnicy, przytoczyć: 

"Młodzieńcze dzieło M.G. Lewisa "Mnich", dziś nieco trąci myszką, ale wciąż potrafi przerażać, budzić emocje i rozpalać erotyczne fantazje, o czym świadczą pojawiające się co pewien czas adaptacje i przeróbki filmowe. Jak widać, koncept żądz rodzących się pod mniszymi habitami zachowuje swoją łechczywość, a opowieść o diabelskim pokuszeniu intryguje ponadczasową uniwersalnością (...)"

Mnisze habity… pokusa…żądza… hhmm, te skojarzenia sprawiają, Drodzy Czytelnicy, że “Mnich” z XVIII- wiecznej “trącącej myszką” powieści, nagle staje się bardzo aktualny… 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *