Rok królika – Joanna Bator

Drodzy Czytelnicy, jakiś czas temu opisywałam Wam książkę Joanny Bator “Ciemno, prawie noc“. I nie ukrywałam wówczas, że udało się Joannie Bator mnie uwieść! Dlatego, idąc za ciosem, po jakimś czasie skusiłam się na jedną jej kolejnych powieści “Rok królika”.

Jednak niestety, nie pojawiły się towarzyszące czytaniu “Ciemno, prawie noc” fajerwerki… 

Gdybym miała obie książki porównać, powiedziałabym, że “Rok królika” to uboga krewna “Ciemno, prawie noc”. Większość elementów powieści się powtarza. Mamy bohaterkę, która bardzo chce wymazać swoją przeszłość, lecz by to zrobić, najpierw musi się z nią zmierzyć. Mamy skrzętnie ukrywane, rodzinne tajemnice. Są też niewytłumaczone zbrodnie i mała, prawie patologiczna społeczność w niewielkiej miejscowości, społeczność przypadkowa, “nie stąd”. Wszystko, co pojawiło się w “Ciemno, prawie noc” jest…

Tylko, że historia z “Roku królika” jest bardzo mało przekonująca. Postaci są zbyt przerysowane, wręcz nierealne, a kryjące się za wydarzeniami tajemnice całkowicie “odjechane”. Owszem, obie powieści to historie raczej nieprawdopodobne. Mimo to, “Ciemno, prawie noc” miało w sobie to “coś”, tę krztę realizmu magicznego, która pozwala czytelnikowi płynąć przez karty książki i dać się jej porwać, cały czas mając świadomość, że to wszystko jest fikcją. 

W “Roku królika” zaś, historia głównej bohaterki jest tak nieprawdopodobna, że chwilami się sama sobie pytanie zadawałam, czy czytam już science – fiction, horror czy jeszcze obyczajową powieść; a z każdą przewracaną stroną zastanawiałam się co też jeszcze obrzydliwego i zupełnie odrealnionego zaserwuje mi Joanna Bator…

I w sumie, wywoływało to moje zniecierpliwienie, a pod czaszką telepało się westchnienie “kiedy wreszcie ta pokręcona historia dobiegnie końca?”…

Co do fabuły “Roku królika”: główna bohaterka to Julia Mrok, pisarka, autorka poczytnych romansideł z dreszczykiem i historią w tle. Wychowana w domu dziecka Julia Mrok nie zna swojej rodziny, nie posiada korzeni, a jedyne co się dla niej w życiu liczy to emocje związane ze słuchaniem opowieści i kontakty z mężczyznami. Żyje z dwoma kochankami, i wszystko się jej pomyślnie układa, lecz któregoś dnia postanawia upozorować własne zabójstwo i znika bez śladu. Trafia przypadkiem do Ząbkowic Śląskich, miasta, które jeszcze ponad pół wieku temu nazywało się Frankenstein i zatrzymuje się w jedynym w mieście hotelu. Właścicielka hotelu o upiornym wyglądzie i jej wspólniczki okazują się być śmiertelnie niebezpieczne, całe Ząbkowicie wydają się istnieć w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, zaś Julia Mrok powoli zaczyna odkrywać straszne tajemnice z bliższej i dalszej przeszłości…

Jeśli ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, jeszcze nie miał przyjemności poznać twórczości Joanny Bator, radziłabym, aby nie rozpoczytał tej przygody z “Rokiem królika”. Sięgnijcie po, już wielokrotnie przeze mnie wspomniane, “Ciemno, prawie noc”, lub inne powieści autorki (choć tu nie daję Wam gwarancji, bo ich jeszcze nie czytałam). “Rok królika” jest po prostu wtórny i “przekombinowany”, a szkoda by było, gdybyście mieli się do autorki zrazić.

Bowiem, muszę to przyznać, bardzo mi się podoba styl Joanny Bator. Jej umiejętności opisu i porównań są naprawdę niesamowite. Zupełnie, jakby Joanna Bator z brała w ręce polszczyznę jak bezształtną masę ciasta i wyrabiała z niej piękne babeczki… A “gorsza” książka każdemu się może przecież zdarzyć. I żeby nie być niesprawiedliwym,  “Rok królika”  ma też ukrytą treść…

To, po pierwsze, portret małej społeczności. Po drugie, to rzecz o ciemnej stronie człowieka i jego najmroczniejszych pragnieniach. A między wierszami wyczytacie w “Roku królika” również przesłanie, że aby pozostać w zgodzie z samym sobą, trzeba się najpierw zmierzyć z własnymi demonami… A te drzemią w każdym z nas…

Zatem Drodzy Czytelnicy, zanim te demony obudzicie, zajrzyjcie tam, gdzie jest “Ciemno, prawie noc”…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *