Mała Norymberga. Historie katów z Gross-Rosen – Agnieszka Dobkiewicz

Znacie to uczucie, Drodzy Czytelnicy, kiedy ukazuje się jakaś nowa publikacja na temat, który Was pasjonuje i który od lat zgłębiacie? To uczucie ekscytacji połączone z pytaniem, jakie nowe fascynujące informacje przyniesie?

Tak właśnie poczulam się, kiedy zobaczyłam, że Wydawnictwo Znak Horyzont wydało książkę Agnieszki Dobkiewicz “Mała Norymberga. Historie katów z Gross-Rosen”.

 

Wpominałam już niejedrokrotnie, że interesuje mnie historia obozów koncentracyjnych, a obozu Gross – Rosen w szczególności. Ten całkiem niewielki obóz, położony na Dolnym Śląsku, był jednym z najcięższych w całym systemie obozów III Rzeszy. Choć jego rozbudowa nigdy nie została ukończona tak jak planowano, w ostatnim roku wojny rozrósł się w olbrzymi kompleks, złożony z obozu macierzystego i ponad setki mniejszych podobozów, z których czerpano siłę roboczą dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. SS-mańska kadra “kamiennego pieka”, bo tak nazywano Gross – Rosen, w większości nie została ukarana za popełnione w nim zbrodnie. Niektórzy zostali pojmani w ramach aresztowań załóg innych obozów, jak np. Anton Thumann, kierownik obozu Gross – Rosen, który zostal skazany w procesie załogi KL Neuengamme (gdzie go przeniesiono w roku 1944). Nie odpowiedział nigdy za zbrodnie popełnione w Gross Rosen, a wierzcie mi Drodzy Czytelnicy, że miał na sumieniu wiele ludzkich istnień!

I właśnie o tym kontekście historii obozu Gross – Rosen jest “Mała Norymberga”. To opowieść o procesach karnych, które odbyły się w latach powojennych przed sądem w Świdnicy na Dolnym Śląsku. Mimo, że “grubym rybom” udało się choć częściowo uciec od odpowiedzianości za swoją działalność w “kamiennym piekle”, przed sąd trafiło paru SS-manów i kapo. Agnieszka Dobkiewicz w “Małej Norymbergdze” przedstawiła pięć historii katów, których udało się postawić przed obliczem sprawiedliwości. Opisuje żmudne śledztwa, relacje świadków, zbieranie materiału dowodowego i przebieg ich procesów.

Nie każdemu oskarżonemu udało się udowodnić winę, oprócz samej przyznależności do SS (uznanej za organizacje zbrodniczą). Jednym z uniewinnionych był niejaki Erich Günther… Podający się za duńskiego lekarza, i bardzo kluczący w swoich zeznaniach, tajemniczy osobnik mógł być wg autorki samym… Josefem Mengele! Josef Mengele zwany Aniołem Śmierci stał się wręcz ikoną barbarzyńskiej nazistowskiej medycyny. Nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie, a zmarł śmiercią naturalną Argentynie, gdzie ukrywał się przez lata. Istnieją przesłanki, że Günther mógł być ukrywającym się doktorem Mengele… Agnieszka Dobkiewicz poświęciła temu zagadnieniu dużą część “Małej Norymbergii”. To, że Mengele był ostatnim lekarzem obozowym w Gross – Rosen, jest udowodnione. Wiemy że na Dolnym Śląsku przebywał przed samym upadkiem III Rzeszy… Reszta to dywagacje. Ale za to jakże ciekawe!

Pisząc “Małą Norymbergę” Agnieszka DObkiewicz wykonała sporo dziennikarskiej pracy, przekopała wiele archiwów, skojarzyła mnóstwo faktów, czerpała z bardzo bogatej bibliografii. Naprawdę, Drodzy Czytelnicy, wielkie brawa dla autorki za wytrwałość, bowiem “Mała Norymberga” to owoc wieloletniej pracy!

Jednak, muszę przestrzec, że mimo wszystko “Mała Norymberga” nie jest książką dla każdego. Myślę, że osoby, które nie znają ani trochę historii obozu Gross-Rosen, mogą się w “Małej Norymberdze” pogubić. Dużo faktów, dat, powiazań… Bez podstawowej wiedzy będzie “pod górkę”. Dlatego najpierw odsyłam do bazowych publikacji na temat obozu, na które zresztą Agnieszka Dobkiewicz też się powołuje. Są to przede wszystkim: “Gross-Rosen. Obóz koncentracyjny na Śląsku” Mieczysława Mołdawy, który przeżył pobyt w obozie, lub też publikacje profesora Alfreda Koniecznego. Możliwe, że dlatego można znaleźć opinie, że “Mała Norymberga” to książka “chaotyczna”. Otóż nie, Drodzy Czytelnicy, nie o chaos chodzi, lecz mówiąc językiem graczy, “Mała Norymberga” to “poziom hard”. Mimo to, ciągle jest to pozycja popularno – naukowa, i jako taka jest dla wszystkich, a nie tylko dla historyków i archiwistów. I jest to bardzo ważne, Drodzy Czytelnicy, że popularno – naukowe książki się ukazują, zwłaszcza kiedy dotyczy to mniej znanych miejsc, jakim jest Gross – Rosen, gdyż dzieki temu miejsca te zaczynają istnieć w szerszej świadomości. I dzięki temu, że Agnieszka Dobiewicz jest dziennikarką, a nie naukowcem – historykiem, mogła właśnie pozwolić sobie na bardzo śmiałe hipotezy, na przykład takie, że “Anioł Śmierci” zakpił sobie z polskiego wymiaru sprawiedliwości i dożył swych dni zagranicą, przez nikogo nie niepokojony…

Oczywiście, o wszelkich “gatunkowych” ograniczeniach “Małej Norymbergii” trzeba podczas czytania pamietać, a ja tylko mam nadzieję, że to nie jest ostatnia książka pokazująca szerszemu gronu czytelników obóz Gross – Rosen, który ciągle jeszcze skrywa wiele tajemnic…

A w szerszym kontekście, o czym jest “Mała Norymberga”? Drodzy Czytelnicy, jak zwykle przy tych tematach, ku przestrodze… Jak spojrzycie na profile SS-manów zasiadających na ławach oskarżonych w procesach opisanych przez Agnieszkę Dobkiewicz, rzuci się Wam w oczy jedno…

Byli ludzie niewiele znaczący, niekoniecznie intelektualiści, raczej marni w swoich zawodach. Josef Mengele podobo ledwo zdał maturę, a jak w końcu dostał się na medycynę, to zaistaniał jako lekarz tylko dlatego, że był protegowanym nazistowskiego profesora, jednego z twórców eugeniki…

W normalnych czasach nikt by ich nawet nie zauważył. Jednak do władzy doszli im podobni… i zaczęli potrzebować takich jak nasi oskarżeni… miernych, ale wiernych, gotowych na wszystko w zamian za władzę…

I tę władzę im dano. A kaci z Gross-Rosen, gdy raz poczuli możliwość decydowania o życiu i śmierci innych ludzi,  to już nic nie mogło ich powstrzymać…

Niech to będzie moim komentarzem na wczorajsze wydarzenia w Warszawie… 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *