Brzechwa nie dla dzieci – Mariusz Urbanek

Jan Wiktor Lesman, Szer-szeń, Inspicjent Brzeszczot, i wreszcie… Jan Brzechwa.
 
Znamy go wszyscy jako twórcę bajek i wierszy dla dzieci. Na jego utworach wychowało się kilka pokoleń. Któż z nas nie zna “Kaczki Dziwaczki” lub “Akademii Pana Kleksa”?
 
Jednak niekoniecznie zdajemy sobie sprawę z tego, że Jan Brzechwa nie pisał tylko i wyłącznie dla dzieci. Zadebiutował jako autor tekstów satyrycznych – skeczy, prześmiewczych wierszy i piosenek wykorzystywanych przez przedwojenne kabarety i rewie, które wówczas były 
w rozkwicie. Był twórcą bardzo płodnym, miał lekkie pióro i świetne poczucie humoru – a to idealny zestaw zalet dla autora piszącego teksty kabaretowe na zlecenie. Owe teksty podpisywał pseudonimami: Szer-szeń lub Inspicjent Brzeszczot.
 
Jednocześnie, próbował swoich sił w poezji lirycznej – przez całe swoje życie chciał dorównać swojemu kuzynowi – uznanemu poecie – Bolesławowi Leśmianowi. Z bajkami i utworami dla dzieci rozpoczął swoja przygodę w roku 1939, przed samym wybuchem II wojny światowej. Sam nie traktował tych utworów bardzo poważnie, a paradoksalnie, właśnie dzięki nim, cytując klasyka, wybudował sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu…
 
Nie był tylko literatem. Również znanym i cenionym prawnikiem, wyspecjalizowanym w prawie autorskim. To właśnie mecenas Lesman (bowiem Jan Wiktor Lesman to prawdziwe nazwisko poety, i to nim posługiwał się w swoim “prawniczym wcieleniu”) stworzył podstawy prawa autorskiego w Polsce. Był jednym z współzałożycieli ZAIKS-u, któremu przez wiele lat prezesował. Co więcej, był uważany za autorytet i eksperta, jeśli chodzi o prawo autorskie, w międzynarodowym środowisku prawniczym.
 
Myślę, że nie ma sensu, abym Wam opisywała życie Jana Brzechwy co do joty, wspomagając się datami i chronologią i robiąc z tego coś na kształt szkolnego wypracowania. Z całą jego biografią zapoznacie się w książce Mariusza Urbanka “Brzechwa nie dla dzieci”.
Przytoczę tu tylko kilka, zabawnych mam nadzieję, i trochę mnie znanych faktów z życia poety, aby do sięgnięcia po książkę Was zachęcić.
 
1. Kolekcjoner guzików
Otóż, Jan Brzechwa urodził się na Kresach Wschodnich. Jego ojciec, Aleksander Lesman, był bardzo cenionym inżynierem kolejowym i w związku z jego zawodowymi obowiązkami rodzina Lesmanów często się przeprowadzała. Jan, a właściwie wtedy jeszcze Jaś Lesman spędził swoje dzieciństwo w otoczeniu podolskich stacji kolejowych. Jako mały chłopiec uwielbiał kolekcjonować guziki. Jak na prawdziwego kolekcjonera i pasjonata przystało, czasem musiał zaryzykować, aby zdobyć jakiś wartościowy okaz. Tak było i pewnego razu, kiedy posunął się od odcięcia guzika od płaszcza naczelnego zawiadowcy stacji, na której wówczas pracował jego ojciec.
 
2. Zadebiutował pisząc paszkwile na … własne ciotki
Chociaż oficjalnie za debiut Jana Brzechwy uważa się publikację jego wierszy w piotrogrodzkim piśmie “Sztandar” (miał wtedy 15 lat), Jan Brzechwa już wcześniej miał rymotwórcze skłonności. Rodzina matki Brzechwy pochodziła z Warszawy, gdzie przyszły poeta bywał ze swoją matką w odwiedzinach. Był bystrym obserwatorem i umiał zauważyć przywary swoich bogobojnych i jakże mieszczańskich ciotek.  Obserwacje te przekuwał potem na prześmiewcze wierszyki na temat tychże. Najpierw, z zamiarem sprzedania ich swoim licznym wujkom. 

Z czasem jednak zorientował się, że większy dochód może uzyskać, jeśli taki paszkwil ciotuni pokaże… ciotki Jana, mając na względzie swoją nieposzlakowaną opinię w rodzinie, często płaciły autorowi za… niepublikowanie utworu!

 
3. Artysta, ale śmierdzący groszem
Jan Brzechwa nie był jedynym artystą w rodzinie. Bliskim krewnym Jana Brzechwy był już wspominany Bolesław Leśmian. Do dalszej rodziny Brzechwy należał też poeta i znawca literatury francuskiej, tłumacz m.in Baudlaire’a – Antoni Lange. Z tym faktem wiąże się słynny cytat 
z wypowiedzi, jaką Bolesław Leśmian wygłosił niegdyś na temat własnej rodziny: “Sami artyści i ani jednego lichwiarza, od którego można by pożyczyć trochę pieniędzy!”.
Jeśli jednak chodzi o Jana Brzechwę, to właśnie chęć zarobku pchnęła go na literackie salony, i trzeba stwierdzić, że jak na artystę, miał niezłą głowę do interesów. Kiedy sytuacja polityczna w Rosji się zmieniła, rodzina Lesmanów straciła grunt pod nogami: Aleksander utracił pracę 
i musiał wrócić do Polski. Lesmanowie znaleźli się na łasce rodziny ze strony matki Jana. W tej ciężkiej sytuacji najbliźsi przypomniawszy sobie zdolności poetyckie Janka, poradzili mu aby  z kilkoma utworami przeszedł się po warszawskich kabaretach. Tak zaczęła się kariera Brzechwy jako satyryka i jego współpraca z kabaretami, m.in. z bardzo znanym warszawskim kabaretem “Qui pro quo” – czyli towarzystwo po piórze miał doborowe. Zaczęła się wtedy też dla niego praca zarobkowa, okazało się, że będąc płodnym autorem umie swój talent przekuć na pieniądze. 
I, z wyjątkiem kilku chudych lat wojennej zawieruchy, podobno udało mu się zgromadzić niezły majątek – nie każdy pisarz umiał tak zadbać o swoje interesy, jak Jan Brzechwa. Jednak, nie ma się czemu dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że doskonale wiedział, jak chronić swoje utwory przed nielegalnym wykorzystaniem – był w końcu od tego specjalistą.
 
4. Nie musiał wysiadać z pustej dorożki
Relacja Jana Brzechwy ze starszym kuzynem Bolesławem nie była łatwa, chociaż to właśnie Bolesławowi Jan zawdzięcza swój literacki pseudonim “Brzechwa”. Leśmian nie chciał, aby go z kuzynem mylono. Dlatego usilnie Jana przekonywał, że dwoje Lesmanów (pisane przez ś czy s, obojętnie i tak nazwiska będą się mylić) – to już na rynku literackim tłum. “Pomyśl – przekonywał go – jakie to piękne: opierzona części strzały”. 

Zatem Jan Lesman został Janem Brzechwą i całe swoje życie próbował zaistnieć jako “poeta przez duże P”. Dlatego nie traktował poważnie swoich utworów dla dzieci. Zazdrościł Bolesławowi Leśmianowi uznania (chociaż i dla niego nie przyszło ono od razu) oraz talentu. Ale Bolesław też zazdrościł czegoś Janowi: wzrostu. Jan brzechwa był postawnym i przystojnym mężczyzną. 

Jego kuzyn zaś nie mierzył wiele, około 155 cm, co wprawiało go w nie lada kompleksy. Podobno mówił Janowi niejednokrotnie, że chętnie oddałby cały swój poetycki talent za jego wzrost. Związana jest z tym anegdota, w której opowiadano, o “pustej dorożce z której wysiadł Bolesław Leśmian”. Autorem tego zdania miał być niejaki Franc Fiszer – postać  – legenda przedwojennego środowiska artystyczno – literackiego.
 
5. Jak kochał, to na zabój

Na wzroście nie kończą się różnice pomiędzy spokrewnionymi poetami. Jan, choć pisał wiersze dla dzieci, robił wrażenie na kobietach i od nich nie stronił (sam twierdził, ze pierwszy utwór dla dzieci stworzył jedynie po to, aby poderwać przedszkolankę). 

Bolesław Leśmian, niewysoki, przeciętny i nie bardzo grzeszący urodą, wydawałoby się, że na amanta się nie nadający, jest autorem cyklu erotyków “W malinowych chruśniaku“. Napisał go dla Dory Lebenthal, swojej kochanki, z którą romans miał przez wiele lat, mimo małżeństwa z Zofią Chylińską. Również Jan Brzechwa nie stronił od kobiet, romansów podobno miewał wiele. Nieprzyzwoite propozycje składał także ukochanej kuzyna – Dorze (Brzechwa “pomieszkiwał” u jej sąsiadki, był już wtedy w trakcie rozwodu ze swoją pierwszą żoną). Ta jednak dała Brzechwie kosza, postanawiając zostać wierną Bolesławowi Leśmianowi, który jednak nigdy się dla niej nie rozwiódł. 

 
Jan Brzechwa miał, koniec końców, trzy żony. Dla swojej trzeciej żony – młodszej od niego, o której względy zabiegał kilka ładnych lat, odmłodził się, wykorzystując powojenny bałagan w papierach. Zrobił to na tyle skutecznie, że przez lata nikt nie zorientował się, że tak naprawdę Jan Wiktor Lesman urodził się w roku 1898, a nie 1900. Janinę Serocką, swoją trzecią żonę, Jan Brzechwa musiał długo zdobywać. Z jego strony była to miłość od pierwszego wejrzenia, ona była wtedy mężatką. Ówczesny mąż Ireny Serockiej był fryzjerem. Złośliwi twierdzili, że niebezpieczny Golarz Filip z “Akademii Pana Kleksa” była wzorowany na postaci rywala. Sam Brzechwa wspominał po latach, że czasów okupacji właściwie nie pamięta, cały tragizm wojny był poza nim, właśnie z powodu odrzucenia go przez Janinę Serocką. Tak o tej beznadziejnej miłości wypowiadał się Kazimierz Brandys:
 "W dniu upadku Paryża zażył truciznę, ponieważ ukochana kobieta oznajmiła mu, że kocha innego. Środek nie zadziałał. Dwa i pół roku później, w dniu klęski Niemców pod Stalingradem, zobaczył swoją wybrankę w barze na Nowym Świecie. Wszedł, padł przed nią na kolana i… zemdlał. Po raz kolejny usłyszał, że kobieta męża nie rzuci". 

Z nieodwzajemnionym uczuciem Jana Brzechwy wiąże się anegdota, wg której Brzechwa miał być zatrzymany w cukierni przez dwóch Niemców i zaprowadzony do siedziby gestapo przy Alei Sucha na przesłuchanie. Tam Brzechwa gestapowcom oświadczył, że nic złego nie uczynił, jednak dalej żyć nie chce, więc mogą go rozstrzelać, bowiem ukochana kobieta odrzuciła jego miłość. Rozbawił tym swoich prześladowców tak, że śmiejąc się puścili go wolno…

Janinę Serocką zdobył w końcu po wojnie. Byli małżeństwem aż do końca życia Jana i podobno stanowili całkiem dobraną parę, mimo, że Brzechwa, nawet po ślubie z Janiną od romansów nie stronił.
 
6.Polski Harry Potter

Jan Brzechwa swoje pierwsze utwory dla dzieci wydał na przełomie 1938 i 39 roku. Były to, między innymi, wiersze “Tańcowała igła z nitką” oraz “Kaczka Dziwaczka”. Kolejne utwory powstają, jednak historia skazuje Brzechwę i innych polskich pisarzy, na przymusowe pisanie do szuflady. Brzechwa pisze wówczas jedno ze swoich najważniejszych dziecięcych dzieł – “Akademię Pana Kleksa”. 

Wszyscy znamy, czytaliśmy w szkole podstawowej, oglądaliśmy ekranizację ze świetną muzyczną oprawą, w tym niezapomnianym “Marszem wilków” w wykonaniu zespołu TSA (przyznam się Wam, że oglądając ten fragment jako dziecko byłam przerażona…)

Brzechwa pisał “Akademię Pana Kleksa”  podczas II wojny światowej. Mówiono, ze tworzenie bajkowego świata Ambrożego Kleksa było ucieczką dla pisarza od trosk tamtych trudnych czasów. Niektórzy dopatrują się w postaciach Golarza Filipa i Adolfa metafory zła, które wtedy zawładnęło Europą. 
Podobno, choć dowody na to nie są jednoznaczne, “Akademią” interesowały się wydawnictwa z USA, jednak pisarz nigdy się na współpracę nie zgodził (a przynajmniej tak twierdził). Spekuluje się, czy gdyby o “Akademii Pana Kleksa” dowiedziało się międzynarodowe grono czytelników, “Harry Potter” J.K Rowling miałby w ogóle szansę na sukces? Niestety, Pan Kleks pozostał niszowy i nie zrobił międzynarodowej kariery.
 
7. I Jesienin, i Piłsudski i stonka…
 Chociaż w domu Lesmanów mówiło się po polsku, to z racji miejsca urodzenia, Jan Brzechwa przez pierwsze 20 lat swojego życia używał języka rosyjskiego. Dlatego też już jako literat, oprócz twórczości własnej, tłumaczył z rosyjskiego na polski dzieła Puszkina, Jesienina i innych rosyjskich pisarzy. Notabene, polecam lekturę “12 krzeseł” Ilfa i Pietrowa! Przekład Brzechwy, oczywiście.
Jan Brzechwa wychował się w Rosji, jednak czuł się Polakiem (o pewnym zdarzeniu, przez które o mały włos Brzechwa nie został wyrzucony ze szkoły opowiada Mariusz Urbanek w wywiadzie: “Brzechwy życie niebajkowe“). Jan Brzechwa, po powrocie jego rodziny do Warszawy, nie rozumiał antagonizmów pomiędzy Polakami i Rosjanami. Sam był Polakiem, choć wychował się wśród Rosjan. Jednakże, gdy wybuchła wojna polsko – bolszewicka, bez jakichkolwiek wątpliwości zaciągnął się do wojska. Kariery wojskowej nie zrobił, a najbardziej trwałym rezultatem jego służby był zbiór wierszy wychwalających Marszałka Piłsudskiego. 

Po II wojnie światowej, przeprowadził się do Łodzi, gdzie przeprowadziło się wtedy niemało polskich literatów . Dzięki znajomości z Jerzym Borejszą, dostał posadę radcy prawnego w Spółdzielni Wydawniczej “Czytelnik”. Odbudowuje też ZAIKS, w którym pełni funkcję wiceprezesa. Nigdy nie wstępuje do partii, chociaż w swoich utworach wychwala władzę ludową, wdaje się także 
w polemikę z polskimi pisarzami na emigracji, m.in. z Marianem Hemarem lub Janem Lechoniem, zarzucając im brak patriotyzmu. 
I chociaż pisze dużo dla małego odbiorcy, powstają w tym okresie wiersze, które lepiej dla Brzechwy, aby nigdy nie powstały. Wg wielu, kompromitował się pisząc peany na cześć planu sześcioletniego lub potępiając Amerykę za zesłanie stonki ziemniaczanej. 

Skąd takie poglądy? Trudno jest wyjaśnić, gdyż nic tu nie było oczywiste. Można mówić o konformizmie, o strachu i chęci uniknięcia kłopotów. Ta skaza na twórczości Brzechwy nie wymazała, na szczęście, tego co w niej najpiękniejsze – literatury dla dzieci, jednak przysporzyła mu kilku zaciekłych krytyków.

A we wspomnieniach znajomych i przyjaciół? Tam pojawia się niezmiennie ten sam obraz Jana Brzechwy: ciepłego i empatycznego człowieka, z poczuciem humoru, który nigdy nikomu nie odmawiał pomocy… Dlatego ciężko jest ustalić, skąd u poety takie sympatie polityczne, chociaż Mariusz Urbanek w swojej książce próbuje wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności… 

 
 
8. Awantura o Brzechwę

Wielu szkołom i przedszkolom w Polsce nadano imię Jana Brzechwy. Jest pierwszym twórcą, jaki przychodzi do głowy na hasło “wiersze dla dzieci”. Mimo to, od czasu do czasu pojawiają się głosy krytyki i wybucha “awantura o Brzechwę”, zwłaszcza gdy gdzieś w Polsce kolejna szkoła chce przyjąć imię poety. 

Główne zarzuty są dwa: mariaż z władza ludową i żydowskie pochodzenie – nazwisko Lesman nie wzięło się znikąd, jednak Lesmanowie byli całkowicie zasymilowani, i tak jak Bolesław Leśmian przyjął chrzest, to rodzina Jana po prostu odrzuciła religię, wcale jej nie praktykując. Ale i tu mozna się czegoś doszukać – jak to bezbożnik i tfu! ateista patronem szkoły?!

W dodatku, od czasu do czasu, pojawiają się głosy o rzekomym zgubnym wpływie wierszy Brzechwy na małego czytelnika:  pisarz promuje pornografię (wiersz “Nie pieprz Pietrze”), rasizm i nietolerancję (wiersz “Żuk”), wątpliwe postawy moralne (“Pchła Szachrajka” lub “Szelmostwa Lisa Witalisa”) i niedostosowanie społeczne (Adaś Niezgódka z “Akademii Pana Kleksa”). 

 
Słuszne te zarzuty? Przecież faktycznie, choćby wspominana Pchła Szachrajka: skromnością i uczciwością nie grzeszy (zresztą, dobrze Brzechwą tę postać wykreował, skoro co najmniej kilka kobiet twierdziło, że były jej pierwowzorem!); Kaczka Dziwaczka łamie wszystkie zasady przyjęte w świecie kaczek, a Staś Pytalski doprowadza swoimi pytaniami do zguby całą rodzinę… 
Oczywiście, że zarzuty stawiane wierszom Brzechwy są śmieszne. Sama ich popularność od tak wielu lat świadczy o ich fenomenie i ponadczasowości. W zasadzie, można stwierdzić, że Jan Brzechwa, jak też Julian Tuwim, “odczarowali” literaturę dla dzieci. 
Pokazali, że poezja dziecięca może być błyskotliwa, z polotem, z humorem na najwyższym poziomie. Skądinąd, Julina Tuwima również sie czepiano -, a to w swoich wierszach promował kłamstwo (“O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci”) a to lekceważenie uczuć innych – (“Spóźniony Słowik”), słowem “dajcie mi poetę, a znajdę na niego paragraf…”
 
Zatem, gdzie leży wirtuozeria wierszy Brzechwy? W poczuciu humoru właśnie, w umiejętności zabawy słowem, w tym, że dorosły odbiorca, który chcąc nie chcąc, musi dziecku te wiersze przeczytać, sam się przy tym dobrze bawi.
 

Już pisałam o poście poświęconym Bohdanowi Butence o zbiorze wierszy “Androny” i tym, że to jedno z moich dziecięcych, literackich wspomnień (chociaż gwoli ścisłości, “ulubionym” ilustratorem Brzechwy był jego wieloletni, serdeczny przyjaciel Marcin Szancer). 

Brzechwa wrócił do mnie po latach – zbiór jego utworów pt. “Kaczka Dziwaczka i inne wiersze” dostał pewnego dnia w prezencie mój syn. 

Odtąd Brzechwa towarzyszył nam wieczorami przez długi czas. I wiecie co? Nie wiem, kto bardziej czekał na te momenty – mój syn czy ja… 

Zresztą zobaczcie sami, jak dobrze się bawiliśmy: 

 

Zajrzyjcie zatem, Drodzy Czytenicy, i do wierszy Jana Brzechwy, i do jego życia; Mariusz Urbanek w “Brzechwie nie dla dzieci” przedstawi je Wam w bardzo ciekawej formie!

 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *