Kubuś Puchatek – Alan Alexander Milne

Do lektur z dzieciństwa powinno się wracać. Trochę z sentymentu, a trochę po to, aby spojrzeć na dawną lekturę innym, dojrzałym okiem. Niektóre książki tej próby czasu nie wytrzymają, natomiast istnieją takie klasyki literatury dziecięcej, które są niczym wino… z biegiem czasu nabierają lepszego smaku. 

Do “Kubusia Puchatka” wróciłam niejako z musu – po pierwszej lekturze szkolnej w klasie mojego syna, o której zresztą na MOLI KSIĄŻKOWEJ wspominałam, nadszedł czas na kolejną. Nauczyciel każe, uczeń słucha, zatem zabraliśmy się wieczorami do roboty…
 
Przez dwa zimowe tygodnie przenosiliśmy się przed snem do Stumilowego Lasu, i towarzyszyliśmy Krzysiowi, Puchatkowi i ich przyjaciołom w wielu perypetiach i przygodach. Obserwowaliśmy jak Miś o Bardzo Małym Rozumku i jego kumple odkrywają biegun północny, tropią zwierzynę, odnajdują ogon Kłapouchego lub spotykają słonia.

Było prawdziwą przyjemnością czytać stary, biblioteczny egzemplarz, który zapewne przeszedł przez wiele małych, czytelniczych rączek. 

Wydanie Naszej Księgarni z roku 1984, ze świetnymi ilustracjami Ernesta H.Sheparda, opatrzony we wspaniałą mapę Stumilowego Lasu…Oczywiście w genialnym tłumaczeniu Ireny Tuwim, siostry “tego Tuwima”.

A jak wrażenia po latach? Ogłaszam wszem i wobec, że Kubuś Puchatek stał się moim idolem. Podziwiam jego bardzo pragmatyczne  podejście do życia (ach ten miodek), żelazną logikę, 
i kreatywność (która ujawnia się wtedy, kiedy trzeba). Niby Miś o Bardzo Małym Rozumku, 
a mógłby zostać wykładowcą w jakiejś katedrze filozofii…

Od Puchatka nauczyłam, że należy cieszyć się z małych rzeczy, ponieważ tylko wówczas będziemy mogli docenić te wielkie i należy doceniać przyjaźń, bo bez niej nasze życie będzie niepełne…

A na zakończenie dodam, że przygody mieszkańców Stumilowego Lasu kontynuowane były w drugim tomie, zatytułowanym “Chatka Puchatka”. 

 


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *