Hel 3 – Jarosław Grzędowicz

Moje pierwsze spotkanie z prozą Jarosława Grzędowicza było jak trzęsienie ziemi. Bowiem saga “Pan Lodowego Ogrodu” to jedna z tych lektur, przy końcu której zadajemy sobie pytanie “no i co ja teraz zrobię z moim życiem?”

Co więcej, do “Pana Lodowego Ogrodu” mam pewien sentyment, ponieważ opis tej powieści pojawił się jako pierwszy post na Moli Książkowej. Ach, kiedy to było!

Tym bardziej, po “Hel 3” sięgałam pełna nadziei na kolejne czytelnicze “zaczarowanie”.

Zaczarowania, niestety nie było, raczej rozczarowanie. Chociaż, powodem tego rozczarowania nie był może poziom książki, ale moje nastawienie. Podobną sytuacja zdarzyła mi się przy “Miłości w czasach zarazy”, które przegrało po prostu ze “Sto lat samotności”. W przypadku Marqueza jednak kolejna jego przeczytana książka “O miłości i innych demonach” wynagrodziła mi poprzednie rozczarowanie. 

Dlatego teraz nadziei nie tracę, i już czekam aż będę mogła przeczytać zbiór opowiadań Jarosława Grzędowicza “Wypychacz zwierząt”

A tymczasem, napiszmy kilka słów o “Helu 3”. 




W odróżnieniu od “Pana Lodowego Ogrodu”, który był połączeniem fantasy i powieści science – fiction, “Hel 3” jest czystym science – fition, choć pewne elementy powieści socjologicznej też tu znajdziemy. 

Jest rok 2058, świat jaki znamy właściwie przestał istnieć. Normalną komunikację zastąpiły wszechobecne aplikacje, które za pomocą omnifonów zarządzają życiem ludzi. A życie to dzieje się bardziej w meganecie niż w rzeczywistości, z której zniknęła kultura, sztuka i pewne profesje, takie jak na przykład dziennikarze, zastąpieni przez iwenaciarzy, publikujących bez żadnej kontroli treści w meganecie. Ludzie kontrolowani są z kolei przez rządy za pomocą dyktatury “zrównoważonego rozwoju”, która trzyma w ryzach sektor energetyczny i produkcję rolną, tak, że aby nabyć prawdziwą herbatę lub naturalny produkt spożywczy, trzeba mieć kontakty z ich nielegalnymi handlarzami i “spożywczym podziemiem”. 

Norbert, główny bohater jest właśnie iwenciarzem. Tak jak inni iwenciarze, wykonuje swoją pracę dla zysku, choć różni się od nich tym, że ma dziennikarską żyłkę, i chciałby, aby to co robi miało sens i przesłanie.  Szereg wydarzeń, które wpakują Norberta w kłopoty doprowadzi go do człowieka posiadającego wiedzę o tym, że na księżycu istnieją złoża pierwiastka zwanego Hel-3, który mógłby być niewyczerpanym źródłem energii dla całej naszej planety. 

I jest to bardzo niebezpieczna wiedza… Dalej nie zdradzę, byłoby to za proste, co dokładnie przydarzy się Norbertowi, przeczytajcie sami. 

Osoby, które “Hel 3” kupiły i przeczytały zajawkę na okładce, zapewne spodziewały się, tak jak i ja, akcji toczącej się głównie na Księżycu, czegoś na kształt “konfliktu energetycznego w kosmosie”. A jednak, w powieści tylko część akcji się tam rozgrywa, a w międzyczasie aby bohater do Księżyca doleciał, Czytelnik musi przebrnąć przez kilka, jeśli nie wprost nudnych fragmentów, to przynajmniej dłużyzn. Nie zrażajcie się jednak, ponieważ akcja w książce jak najbardziej jest. Trzeba tylko uzbroić się w trochę cierpliwości. 

I dodam jeszcze, że zakończenie jest zaskakujące i trochę, dla nas, gatunku ludzkiego, deprymujące. 


A zatem, jak to jest z tym “za”- i “roz”-czarowaniem? Sięgnać po “Hel 3” czy nie? Ja, mimo wszystko, rekomenduję, Jarosław Grzędowicz to w końcu jeden z lepszych polskich twórców fantastyki. Przestrzegam jednak tych, co czytali już “Pana Lodowego Ogrodu” aby nie wpadli w tę pułapkę, w jaką wpadłam ja. Wtedy “Hel-3” na pewno ich zaczaruje. 






Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *