Władca much – Andrzej Gawliński

Drodzy Czytelnicy, dziś będzie występ gościnny!

Pisałam Wam całkiem niedawno o pisarskim debiucie mojego Taty “Schowani do wora“. Przy okazji promocji tej książki, którą brutalnie przerwała nam epidemia i październikowy wzrost liczny zakażeń, miałam przyjemność poprowadzić dwa spotkania autorskie. Wówczas, zadałam szanownemu autorowi pytanie: “Czy zostało w Tobie coś z klawisza”? Zarzekał się, że nie. A jednak! Od lat interesuje się kryminalistyką, ciekawymi przypadkami morderstw, też seryjnych, pracą śledczą, poszukiwaniem śladów i tym, jak zaskakujące mogą być wyniki śledztw. Czyta o tym bardzo dużo, nie przepuści żadnego z dokumentów na ten temat. Jest też autorem lubuskich pitavali. Jeden z najciekawszych, napisany w kilku odcinkach i publikowany cyklicznie na łamach Gazety Lubuskiej znajdziecie tutaj: klik

Czy to pokłosie ponad dziesięcioletniej pracy w służbie więziennej, czy po prostu mieć dziwne hobby to u nas rodzinne, dość, że kiedy Andrzej Gawliński, kryminolog i autor bloga Kryminalistyczny.pl wydał swoją najnowszą książkę “Władca much”, mój Tata niezwłocznie ją nabył, przeczytał z wypiekami na twarzy w ciągu jednego dnia i dziś Wam o niej opowie: 

Bogdan Arnold, morderca czterech kobiet w końcówce lat sześćdziesiątych w Katowicach, z pewnością nie jest rekordzistą wśród seryjnych zabójców, jeśli chodzi o liczbę ofiar. Zajmuje jednak nie tylko w polskiej, ale i światowej kryminalistyce szczególnie miejsce. On mieszkał ze zwłokami swoich ofiar! Niektóre z nich poćwiartował, próbował w jakiś sposób utylizować, starał się neutralizować straszliwy smród wydobywający się z jego, położonego na strychu mieszkania w centrum Katowic. Nie był w stanie zatrzymać rojów much, które powstały z larw żerujących na zwłokach. Te muchy szczelnie oblepiające okna jego mieszkania zwróciły uwagę sąsiadów. Któryś z nich zawiadomił milicję. Patrol przy pomocy strażaków wszedł do zamkniętego mieszkania i zobaczył zastraszający widok. Tak zaczęła się jedna z najgłośniejszych polskich spraw kryminalnych.

Doktor Andrzej Gawliński w swojej książce ,,Władca much” prześledził życie Arnolda od wczesnej młodości do 16 grudnia 1968 roku, kiedy zgodnie w wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Katowicach zawisł na szubienicy. Starał się dociec, co sprawiło, że wyglądający na normalnego obywatela, nierzucający się pozornie w oczy i regularnie mówiący sąsiadom ,,dzień dobry”, 35-letni elektryk mógł dopuścić się takich czynów. Zagłębiając się w historię jego życia autor odkrywa jego mroczne tajemnice. Sadyzm wobec trzech kolejnych żon, obsesja na temat seksu, drobne konflikty z prawem, krótkie pobyty w więzieniu, wreszcie pierwsze morderstwo i kolejne. Zatrzymanie, areszt wyrok i stryczek.

W książce wszystkie zbrodnie są dokładnie opisane krok po kroku przez samego sprawcę cytowanego z protokołów przesłuchań i z procesu. Wstrząsający jest protokół przeszukania mieszkania Arnolda, jego opisy jak próbował pozbyć się ciał dwóch pierwszych ofiar. Na to wszystko nakładają się sylwetki zabitych trzech kobiet (jednej ofiary nigdy nie zidentyfikowano), przeważnie dotkniętych przez los katowickich prostytutek (Arnold poznawał je w okolicznych barach), których po zniknięciu nikt nie szukał, relacje tych które miały z nim do czynienia, a szczęśliwie udało im się przeżyć. Książka jest rekonstrukcją zbrodni, próbą odpowiedzenia na pytanie dlaczego? Autor nie szuka sensacji nie ,,podkręca” narracji i nie koloryzuje. To bardzo rzetelna i oparta na faktach publikacja na temat jednego z najdziwniejszych seryjnych morderców. Z pewnością zainteresuje nie tylko czytelników  – fanów pitavali. Gorąco polecam!

 

Andrzej Flügel

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *